Arcybiskup Charles Scicluna uważa, że film "Spotlight" powinien zobaczyć każdy biskup i kardynał.
Dla dziennikarzy ten film jest czymś więcej niż trzymającą w napięciu, perfekcyjną rekonstrukcją skandalu pedofilskiego w Kościele Katolickim. "Spotlight" to przede wszystkim pochwała rzetelnego, uczciwego dziennikarstwa, w którym ważna jest służba społeczeństwu, a nie słupki oglądalności. Zachowuje przy tym wszystkie cechy rasowego kina sensacyjnego, które trzyma widza za gardło do ostatniej minuty.
Bywają takie filmy, które mamy ochotę obejrzeć tylko raz. Podczas seansu czujemy się, jakby każdy nasz nerw został wyeksponowany i podrażniony. Tak ogląda się "Do utraty sił". Film odpycha, nie chcemy do niego wracać, ale wiemy, że warto było ten jeden raz wystawić się na ból.
"O północy w Paryżu" stał się najbardziej kasowym filmem Woody'ego Allena w Polsce. Obraz nie schodzi z czołówki polskiego box office. Komedia potrzebowała czterech tygodni, aby zgromadzić w naszym kraju 495 564 widzów. Tym samym pobiła rekord, który osiągnął wcześniej film "Vicky Cristina, Barcelona" (435 405 widzów).
Na taki film Woody'ego Allena czekałam od lat. "O północy w Paryżu" nie jest ani najzabawniejszym, ani najładniej zrealizowanym, ani nawet najbardziej błyskotliwym obrazem nowojorczyka. Na pewno jednak to jedno z jego najbardziej urokliwych dzieł.
Oryginalny tytuł filmu brzmi "Morning Glory", ale o chwale nie ma mowy.
Wytwórnia Warner Bros ogłosiła datę premiery kontynuacji nowych przygód Sherlocka Holmesa.