Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) opublikowała swój najnowszy raport dotyczący standardów leczenia w szpitalach Unii Europejskiej. Z publikacji tej wynika, że polskie szpitale są najbiedniejsze w Europie i przez to często szukają pieniędzy w kieszeniach pacjentów - podaje "Metro".
Narodowy Fundusz Zdrowia zmierza wprowadzić elektroniczne recepty. Dla pacjenta taka zmiana nie będzie jednak rewolucją. Lekarze w dalszym ciągu będą wpisywać papierowe recepty ale będą musieli tworzyć ich komputerowe wersje. Papierowe recepty będą numerowane, a w momencie zakupu leku farmaceuta ściągnie z komputerów NFZ informację, o zaleconych pacjentowi specyfikach - podaje "Gazeta Wyborcza".
Z najnowszego sondażu TNS OBOP wynika, że ponad dwie trzecie ankietowanych nie chce wprowadzenia obowiązkowych opłat za każdą wizytę u lekarza, jeśli państwa nie będzie stać na podwyższenie wynagrodzeń lekarzom.
Stanowisko w sprawie odmowy finansowania planowego leczenia bez zgody NFZ, otrzymał od DVKA Niemiecki Związek Szpitali w Berlinie (Deutsche Krankenhausgesellschaft), z poleceniem, by zapoznano z nim dyrektorów przygranicznych szpitali. Ponadto DVKA odsyła niemieckich lekarzy do zapisów "Merkblatt über die stationäre Krankenhausbehandlung von Personen, die im Ausland krankenversichert sind" - Informatora o leczeniu stacjonarnym osób ubezpieczonych zdrowotnie za granicą.
Karta daje prawo do świadczeń zdrowotnych, które okażą się niezbędne z medycznego punktu widzenia w czasie pobytu na terytorium innego państwa członkowskiego Unii Europejskiej. O zakresie usług medycznych - w razie potrzeby - zdecyduje lekarz, w ramach koszyka świadczeń obowiązującego w danym kraju. Powinien on udzielić wszystkich niezbędnych świadczeń umożliwiających właścicielowi karty kontynuowanie pobytu w danym kraju bez potrzeby powrotu do Polski.
Płacimy gotówką. Wystarczy przyjść z receptą na leki z poniższej listy - w taki sposób siedem trójmiejskich aptek przyciąga swoich klientów. Okazuje się, że pacjenci, którzy kupują w tych aptekach medykamenty otrzymują premię za wybór takiej apteki - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Firmy farmaceutyczne otrzymały od ministra zdrowia nową listę leków refundowanych. Niestety nie wywoła ona uśmiechu na twarzach producentów leków. W spisie liczącym 2,5 tysiąca lekarstw zabrakło nowych pozycji, zaś wykreślono aż 27 środków, których produkcji zaprzestano lub którym cofnięto pozwolenie dopuszcząjce do obrotu rynkowego.
Minister zdrowia Zbigniew Religa chce, aby w ciągu trzech lat wydatki na leczenie wzrosły o 15 mld zł rocznie. Oznacza to, że z budżetu i funduszy NFZ wydawalibyśmy na ten cel 54 mld zł rocznie.
Minister zdrowia chce zabronić promocji leków za grosz. Powodem takiej decyzji są duże wydatki na refundację takich medykamentów. Okazuje się, że oszczędności z promocji leków refundowanych są jedynie pozorne. Apteki bowiem zarabiają na refundacji z Narodowego Funduszu Zdrowia - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Pacjentowi, na podstawie zlecenia lekarza ubezpieczenia zdrowotnego lub felczera ubezpieczenia zdrowotnego, przysługuje bezpłatny przejazd środkami transportu sanitarnego, w tym lotniczego, do najbliższego zakładu opieki zdrowotnej udzielającego świadczeń we właściwym zakresie i z powrotem w przypadku konieczności podjęcia natychmiastowego leczenia w zakładzie opieki zdrowotnej lub wynikających z potrzeby zachowania ciągłości leczenia.
Refundowane leki wydawane są bezpłatnie, za opłatą ryczałtową lub częściową odpłatnością. Wykazy leków refundowanych oraz rodzaj odpłatności za nie określają odpowiednie rozporządzenia Ministra Zdrowia. Ponadto, refundowane są leki recepturowe sporządzone w aptece, spełniające określone warunki.
Co piąta złotówka wydawana jest przez Narodowy Fundusz Zdrowia na leki. Ich koszty rosną z roku na rok. Jeszcze pięć lat temu wydano na ten cel 5,1 mld zł. W ubiegłym roku - ponad 6,3 mld zł.
Na pobyt w sanatorium czeka się nawet rok - wynika z raportu opublikowanego przez Narodowy Fundusz Zdrowia w Lublinie. Najgorszą sytuację odnotowuje się w kardiologii, gdzie dorosły pacjent na miejsce w uzdrowisku musi czekać około 12 miesięcy.
W polskich szpitalach przebywa około 800 osób, które mogłyby już wrócić do domu. Mogłyby… gdyby miały dokąd wracać. Jeden z łódzkich szpitali opuścił niedawno pacjent – rekordzista: leżał na oddziale chirurgicznym przez dwa lata – informuje "Życie Warszawy".