Bywają takie filmy, które mamy ochotę obejrzeć tylko raz. Podczas seansu czujemy się, jakby każdy nasz nerw został wyeksponowany i podrażniony. Tak ogląda się "Do utraty sił". Film odpycha, nie chcemy do niego wracać, ale wiemy, że warto było ten jeden raz wystawić się na ból.