Porady - pytania i odpowiedzi

2016-03-13 16:02 autor: alipsz

5 778 odsłon

Czy mam podstawy do stwierdzenia nieważności małżeństwa?

Chciałabym dowiedzieć się czy mam szansę na stwierdzenie nieważności mojego małżeństwa. Męża poznałam jeszcze w liceum, było to ok 13 lat temu. Był moim pierwszym poważnym chłopakiem. Był to też dla mnie trudny okres. Pod wpływem samobójczej śmierci pewnej osoby zaczęłam się zmieniać, buntować. Krótko mówiąc wpadłam w złe towarzystwo, w którym to właśnie go poznałam. Uosabiał cały bunt i żal, który w sobie nosiłam. Odeszłam też wówczas od Kościoła. Pochodzę z religijnej rodziny. Rodzina męża do takich nie należy. Rozbita z zupełnie innymi wartościami niż te, w których się wychowałam. Mąż zresztą nigdy nie utrzymywał z nimi głębokich relacji. Z moją rodziną w tym czasie nie układało mi się za dobrze. Chciałam jak najszybciej się usamodzielnić. Nie podobało się im to jak się zmieniłam a mi to że się „wtrącają”. Po kilku miesiącach chodzenia ze sobą wyjechałam z rodzinnego miasta na studia. On pojechał wówczas ze mną. Zamieszkaliśmy razem, co jeszcze bardziej zezłościło moich rodziców. Długo trwało zanim zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Od samego początku będąc z nim wszystko układało się źle. Miałam wrażenie że wszystko próbuje nas rozdzielić ale uparcie trwałam w tym związku. Po kilku latach gdy moja rodzina zaakceptowała mojego wówczas chłopaka zaczęliśmy zastanawiać się nad ślubem. Początkowo braliśmy pod uwagę tylko cywilny. On nie był religijny, wręcz negatywnie oceniał kościół i religię. Ja w tym okresie zaczynałam powoli wracać do tego kim byłam w czasach prze tą znajomością. Wówczas pojawił się problem wojska. Dostał wezwanie do odbywania zastępczej służby wojskowej ( jako pacyfista, anarchista i wszelkie ideologie które sobą uosabiał wywalczył zmianę kategorii wojskowej na zastępczą służbę wojskową). Nie chciał jednak jej odrabiać. W związku z powyższym wzięliśmy błyskawiczny ślub cywilny. Moja rodzina nie była zadowolona. Z jednej strony zaczęła naciskać na ślub kościelny, z drugiej sama jak napisałam zaczęłam wracać do korzeni i do kościoła więc i mi zaczęło na tym zależeć. Mu było to chyba obojętne. Myślę że zrobił to wtedy tylko i wyłącznie dlatego że ja tego chciałam. Teraz myślę, że to w ogóle nie stanowiło dla niego żadnego problemu, bo ślub kościelny po prostu nic dla niego nie znaczy. Półtora roku później wzięliśmy ślub kościelny. Z perspektywy czasu oceniam to jako koszmar. Wszystko było jakby nie na swoim miejscu. /nawet ksiądz kazał mi się podpisać nazwiskiem panieńskim. Kochałam męża i chciałam z nim być, ale w dniu ślubu chciałam uciec, wybiec z kościoła. Czułam, że nie mam tego robić. Tylko jak bym to wytłumaczyła, mamie, tacie, babciom księdzu no i jemu... No i przecież chciałam uporządkować swoje życie, przestać żyć w grzechu. Cztery miesiące po ślubie kościelnym byłam już w pierwszej ciąży. Po urodzeniu córki przeszłam coś jakby załamanie nerwowe. Wpadałam w stany lękowe, napady płaczu itd. Po dwóch latach kolejny poród. Już w trakcie drugiej ciąży wszystko zaczęło się drastycznie psuć. Byłam kilka razy w szpitalu. Ze względ

[ porady z tej kategorii ]

UDZIELONE ODPOWIEDZI

  • 2016-03-13 17:17 autor odpowiedzi: Arletta Bolesta - adwokat kościelny

    Szanowna Pani,
    radzę zbadać Pani sprawę pod kątem wszystkich tytułów prawnych, bywa: iż Strona nie porusza wszystkich wątków, pozbywając się równocześnie prośby o włączenie do procesu tegoż tytułu, bądź porusza to, co nieistotne z punktu widzenia małżeńskiego prawa kościelnego.
    Gdy jest Pani zainteresowana takim dogłębnym podjęciem się Pani sprawy zapraszam do kontaktu!
    Uszanowanie!

    Oceń odpowiedź 0 3

    skomentuj | odpowiedz

  • 2016-03-13 17:42 autor odpowiedzi: alipsz

    cd... Ze względu na moje zdrowie jak i zdrowie syna. Bardzo źle to znosiłam. On się oddalał o wszystko obwiniał mnie. Znikał w pracy. Ciąża była zagrożona a w nim nie miałam oparcia. Podczas porodu był w szpitalu, później do czasu wyjścia już nas nie odwiedzał. Odwiózł do domu i zniknął w pracy. Na szczęście przyjechała do mnie moja mama i pomogła mi w tym trudnym czasie. Później było już tylko gorzej. Mąż znikał na całe dnie w pracy. Od rana do nocy nie było go w domu. Nawet weekendy spędzał poza domem łapiąc fuchy. Coraz bardziej się odsuwał. Wracałam z pracy ok 22. Zaczynał otwierać piwa i przesiadywał przy laptopie. Tylko pił i pracował na komputerze. Przestał ze mną praktycznie rozmawiać. A ja zostałam sama w obcym mieście. Znajomi ze studiów wrócili do swoich domów. Moja rodzina daleko, a ja sama z dwójką małych dzieci, bez pracy, zamknięta w czterech ścianach. Dużo czasu minęło zanim odważyła się powiedzieć mamie jak jest. Byłam w koszmarnym stanie psychicznym, a on robił mi pranie mózgu. Raz był miły, później wyzywał, zastraszał, mówił, że zna każdy mój ruch, że ma podłączone w domu kamery mikrofony, a później że to takie żarty,że jestem nienormalna i zamknie mnie w domu wariatów. Ja raz się buntowałam i z nim kłóciłam, robiłam pretensje o to co się dzieje raz zamykałam w sobie i płakałam całymi dniami. Rodzice jak zaczęli dostrzegać co się dzieje przyjechali i zabrali mnie i dzieci na wakacje do ich domu. Gdy po jakimś czasie po nas przyjechał odkryłam w jego telefonie smsy od kochanki. Zdradzał mnie od dłuższego czasu. Gdy wszystko wyszło na jaw, po prostu odszedł. Zostałam 200 km od domu bez pieniędzy ubrań, bez domu bo nie miałam gdzie wrócić. Nie chciał ratować tego małżeństwa. Miał totalnie gdzieś wszystko co nas łączyło, dzieci, przeżyte razem lata, ślub. Rodzina nic dla niego nie znaczyła. Od tak wszedł w nią więc i może wyjść. Wystosowałam pismo o separację i ustanowienie alimentów na dzieci on o rozwód. Otrzymałam wyrok rozwodowy z orzeczeniem jego winy. W międzyczasie wyszło na jaw że pozaciągał kredyty, których nie spłacał. Zadłużył nas na parędziesiąt tysięcy. Dowiedziałam się gdy namierzył mnie komornik. Z kobietą z którą mnie zdradził wziął ślub cywilny. Mają kolejne dziecko. Wiele razy mnie zastraszał, próbował szantażować odebraniem dzieci. Pokazał zupełnie inne oblicze niż to które do tej pory znałam. Odniosłam wrażenie jakbym przez cały czas naszej znajomości nie widziałam tego kim tak naprawdę jest. Jakby dopiero teraz spadła zasłona z moich oczu, jakby cały czas udawał przede mną kogoś innego. A ja byłam na tyle głupia, że nie widziałam prawdy. Jestem trzy lata od rozwodu. Wróciłam w pełni do kościoła i chciałabym uporządkować moje sprawy.

    sabina24 skomentował/a odpowiedź 2016-08-24 00:55

    Znam naprawdę bardzo dobrą, chyba jedynie tak profesjonalną w Polsce kancelarię, i niezawodną. Prawnik ma bardzo duże doświadczenie, był przez lata sędzią w sądzie kościelnym i zna to "od kuchni"... Do tego, w porównaniu z innymi, całkiem przystępny cenowo:-) Mi pomógł gdzie inni nie dali rady. www.suprema-lex.com.pl

    Oceń odpowiedź 0 0

    skomentuj | odpowiedz

Zobacz także

ZOBACZ PODOBNE PYTANIA

Publikowane w serwisie porady mają charakter edukacyjny i nie mogą być traktowane jako profesjonalne konsultacje dotyczące konkretnych przypadków. Redakcja ani wydawca serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za skutki wykorzystania zamieszczanych porad.



Na skróty

REKLAMA

Szukaj pytań i odpowiedzi



Zadaj pytanie

Nie możesz znaleźć odpowiedzi? Zadaj pytanie w kategorii Prawo kanoniczne i wyznaniowe

Eksperci radzą

Ostatnio zadane pytania

Ostatnio udzielone odpowiedzi

Artykuły

Tematy

Poprzednie pytania