2013-12-29 23:15 autor: pasado
9 144 odsłon
Kategoria: Prawo kanoniczne i wyznaniowe
Po kilkunastu latach od ślubu usłyszałem od żony, że już nie chce ze mną być. Ta sytuacja była dla mnie zupełnym szokiem, spowodowała, że zastanawiam się nad sakramentalnością naszego związku. Proszę o opinię, czy któraś z opisanych poniżej przyczyn może być podstawą wniesienia skargi do sądu metropolitalnego.
Jak bardzo trudne jest udowodnieniepodejrzeń opisanych poniżej (szczególnie 2 i 3)
1. Diagnozuję u siebie wszelkie symptomy DDA. Wcześniej nie miałem tej świadomości. Uważam, że to zaburzenie bardzo istotnie wpłynęło na sposób wyboru żony i decyzję o ślubie. Ożeniłem się, będąc już w wieku blisko 30 lat, z pierwszą kobietą która okazała mi akceptację. Wcześniej nie byłem zdolny do żadnych kontaktów z kobietami wykraczających poza zwykłe relacje koleżeńskie na studiach czy w miejscu pracy. Nie zadawałem przyszłej żonie ważnych pytań o przeszłość, rodzinę, stosunek do wiary, znaczenie dla niej i rozeznanie sakramentu małżeństwa, powody dla których decyduje się na ślub kościelny ze mną. Akceptowałem otwarcie wyrażony sprzeciw wobec stosowania w małżeństwie "naturalnej antykoncepcji" na rzecz metod nieakceptowanych przez Kościół. Byłem gotów żyć jedynie w związku cywilnym, gdyby ślub kościelny był niemożliwy. Wszystko to z obawy, że stracę jedyną w życiu i niepowtarzalną szansę na założenie rodziny.
2. Mam ogromne wątpliwości co do autentyczności woli zawarcia sakramentalnego małżeństwa wyrażonej przez żonę. Gdy się poznaliśmy była już matką kilkuletniego chłopca (odeszła od ojca dziecka po kilku latach nieformalnego związku) oraz po ślubie i rozwodzie cywilnym z innym mężczyzną. Niewielka religijność mojej żony i rodziny, z której pochodzi wskazuje, że ślub kościelny mógł być dla niej jedynie lepszą formą rytuału zawarcia związku a nie sakramentem. Gdy dziś odpowiada na moje pytania dotyczące powodów zawarcia ślubu KOŚĆIELNEGO, to słyszę głównie o potrzebie szacunku od współmałżonka.
3. Nasze małżeństwo jest trzecim nieudanym poważnym związkiem w jej życiu. Moja zachowania (DDA) są niewątpliwie jedną z przyczyn. Ale rodzi mi się pytanie o zdolność mojej żony do bycia w trwałym związku i ewentualne obciążenia psychiczne po jej stronie, które są powodem rozpadu naszego małżeństwa. Dziś - to ja chcę ratować nasze małżeństwo ale napotykam osobę, która z premedytacją i kamiennym spokojem nie godzi się na jakiekolwiek rozmowy o tym co było, jest i może być między nami. Nie rozmawia ani ze mną, ani z dorastającą córką (naszą) ani ze swoimi rodzicami.
2013-12-30 07:34 autor odpowiedzi: Arletta Bolesta - adwokat kościelny
Publikowane w serwisie porady mają charakter edukacyjny i nie mogą być traktowane jako profesjonalne konsultacje dotyczące konkretnych przypadków. Redakcja ani wydawca serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za skutki wykorzystania zamieszczanych porad.
REKLAMA